Długi weekend (poniedziałek - Republic Day, też był dniem wolnym)
minął nam jak już wspomniałam leniwie i powoli. Głównie na spacerach i
poznawaniu okolicy. Niemniej jednak kilka ciekawych zdjęć udało się zrobić!
W sobotę wybraliśmy się poznać dokładniej nasz okoliczny bazar. Okazało
się, że za zakrętem jest jeszcze bardzo dużo stoisk z warzywami, mięsem i
nabiałem. Znalazłam też bardzo dobrze zaopatrzone sklepy krawieckie oraz z
artykułami malarskimi i oświetleniem. Na pewno bardzo przydadzą się, kiedy przyjadą nasze rzeczy i będziemy chcieli
skończyć urządzać mieszkanie. Poza tym, ich niewątpliwą zaletą jest to, że są blisko i mogę tam dotrzeć sama bez angażowania Krishny.
Trafiliśmy tam przypadkiem na alejkę z golibrodami. Wszyscy z
nich, po kolei, zaczęli proponować swoje usługi Mężowi. Trochę nas to zdziwiło, bo
w stosunku do innych mężczyzn nie byli tak natarczywi. Zajęło nam chwilę ustalenie,
dlaczego obrali sobie za cel właśnie jego, ale wymyśliliśmy! Mianowicie Mąż
wstał tego dnia lewą nogą i po prostu się nie ogolił. Mam
nadzieję, że panowie mieli ręce równie sprawne, co oczy.
Poszliśmy też na rozpoznanie terenu do Bandry i Pali Hill.
Trafiliśmy aż do promenady nad Morzem Arabskim. Tym razem była pora przypływu.
 |
Jedna z bardziej reprezentacyjnych willi w Bandrze |
 |
Wejście do sklepu przy Hill Road, jednej z głównych
ulic zakupowych w Mumbaju. |
 |
Stoisko z kokosami w Bandrze, przy promenadzie nad
Morzem Arabskim. Na promenadzie wielu rzeczy teoretycznie
nie wolno robić. Jeść, pić, jeździć na rowerze, palić,
wspomagać żebraków... |
 |
Przy zakupie kokosa sprzedawca nożem albo maczetą
ścina skórę do białego miąższu. Czy woda kokosowa jest zdrowa?
W sanskrycie palma kokosowa „kalpa vriksha” oznacza „drzewo
dostarczające wszystkiego, co potrzebne do życia”. Aż do momentu otwarcia
orzecha, jest ona płynem sterylnym i drugim po zwykłej wodzie, najczystszym
płynem na świecie. Jest fantastycznie odżywcza. Czy smaczna? Można polemizować.
Mężowi smakuje... Niektóre przewodniki radzą, aby korzystać z własnej słomki.
My nie jesteśmy aż tak ortodoksyjni w tej kwestii. |
 |
Rower dostawcy paczuszek z praniem |
 |
Pranie suszące się nad Morzem Arabskim |
 |
Pamiętacie nasz spacer, kiedy dotarliśmy na pasaż w Bandrze, ten sam, kiedy
dowiedzieliśmy się, kim był Sai Baba? No właśnie. Pokazałam wtedy
zdjęcie kampanii publicznej w celu utrzymania czystości w mieście.
To co prywatne pozostaw prywatnym, to co publiczne, publicznym...
Ostała się już tylko ścianka. Sedes się komuś przydał.
W sumie czy nie taki właśnie cel przyświecał kampanii? |
W niedzielę pojechaliśmy obejrzeć Dadar Beach (plażę Dadar) i
sąsiadujący z nią Shivaji Park, z którego w poniedziałek miała rozpocząć
się parada z okazji Republic Day. Jak już wspominałam wcześniej, z
różnych przyczyn w samej paradzie, w poniedziałek, nie chcieliśmy uczestniczyć
i woleliśmy obejrzeć transmisję telewizyjną z New Delhi.
Dzielnica Dadar, zamieszkała głównie przez wyższą klasę średnią, położona
jest w samym centrum Mumbaju. Słynie ona między innymi z rynku, na którym można
podobno wszystko kupić. Znajduje się tam również bardzo znany Shivaji Park, ogromne
boisko, na którym zaczynali swoją przygodę ze sportem słynni indyjscy
krykieciści. A trzeba pamiętać, że krykiet jest tu sportem narodowym, a
zawodnicy traktowani są jak bogowie, na równi z aktorami Bollywood. Kiedy
odwiedziliśmy w maju 2014 Mumbaj po raz pierwszy i oglądaliśmy z maklerem
mieszkania, jedno z nich miało nawet wyższą cenę, właśnie z tego względu, że w
sąsiednim budynku mieszkała jakaś gwiazda krykieta.
 |
Boczne wejście do Shivaji Park. Na słupkach po obu stronach wejścia
stoją kolorowe figurki piłkarza i harcerza z trąbką. |
 |
Shivaji Park |
 |
Shivaji Park - przed nadchodzącą paradą odbywały się tam próby a nawierzchnia
była polewana wodą i wyrównywana przez walce. |
Zmierzając w kierunku
Dadar Beach natrafiliśmy na uroczystości weselne. Przy wejściu na teren imprezy
kłębiło się mnóstwo gości weselnych, a para młoda, podniesiona na ramionach gości,
próbowała sobie wzajemnie narzucić na szyje girlandy z kwiatów. Zaciekawiona
poszperałam i znalazłam – rytuał nazywa się Var Mala. Jest to podobno jeden z
najważniejszych rytuałów ślubnych, a Var Mala to kolorowa girlanda upleciona ze
świeżych kwiatów. Pan i panna młoda stoją naprzeciw siebie, aby założyć sobie
wzajemnie kwietne wieńce na szyje. Oznacza to, że akceptują się obustronnie jako
przyszły mąż i żona. Aby dać wyraz ogólnie radosnemu nastrojowi tego dnia, Hindusi
wprowadzają do ceremonii trochę zabawy. Mianowicie męscy przedstawiciele rodziny
pana młodego podnoszą go, tak aby narzeczona nie mogła dosięgnąć jego
szyi. W odpowiedzi, mężczyźni ze strony młodej również unoszą ją do góry. I
tak para młoda droczy się ze sobą na wysokości. Według tradycji mężczyzna
powinien pozwolić kobiecie, aby ta zarzuciła mu wieniec jako pierwsza. Później
rekompensuje się jej tym samym.
 |
Var Mala |
Dadar Beach na Morzem Arabskim nie jest ani czysta, ani wybitnie atrakcyjna turystycznie, ale roztacza się z niej piękny widok na Sea Link.
Bandra–Worli Sea Link, znany oficjalnie pod nazwą Rajiv Gandhi Sea
Link, to podwieszony most łączący Bandrę
z Worli w południowym Mumbaju. Jak to zazwyczaj bywa, most wybudowano krótszy
niż zakładał pierwotny projekt, z wieloletnim opóźnieniem oraz ogromnym
przekroczeniem budżetu. Został on ostatecznie oddany do użytki w 2010 roku. Jest
to jedno z niewielu miejsc w mieście, gdzie nie stoją korki. A dlaczego? Z
prostej przyczyny – przejazd jest płatny. Aż, albo tylko 84 rupie w obie strony
(mniej niż 5 złotych), ale taka kwota wystaczy! W godzinach szczytu, skorzystanie
z mostu pozwala zaoszczędzić nawet 40 minut. Poza tym most jest po prostu
piękny. Za względu na smog i słabą widoczność, rzadko można go niestety oglądać
w pełnej dostojności. Spróbuję jeszcze raz w lecie – wtedy z przejrzystością powietrza
powinno być lepiej.
 |
Tu widać całe piękno mostu. Zdjęcie nie jest niestety moje - źródło: Wikipedia.
Sama zrobię takie na pewno w lecie, gdy opadnie smog. |
 |
Zamglony widok z Dadar Beach |
 |
Sea Link |
 |
Wejście na Dadar Beach otwiera Chaitya Bhoomi, monument ku czci
B. R. Ambedkar’a, twórcy indyjskiej konstytucji. Po jego śmierci,
w 1956 roku, zostały tu skremowane jego zwłoki. Brama jest kopią Sanchi Stupa,
oryginalnie zbudowanej w stanie Madhya Pradesh. |
 |
Motywy ozdobne na bramie |
 |
Dadar Beach, widok w stronę północną. |
 |
Monument przy zejściu na Dadar Beach |
 |
Pasaż nad Dadar Beach - widok na południe. Wydaje nam się, że na końcu przejścia
ulokowana jest hinduska świątynia. |
 |
"Obszar szczególnie zakazany dla par". Długo zastanawialiśmy się o co chodzi.
Najpierw się rozejrzałam, czy obok mnie są jakieś inne kobiety - były. Stwierdziliśmy,
że będziemy udawać, że nie jesteśmy parą. W praktyce - nie trzymaliśmy się za ręce. |
 |
Pranie może się suszyć wszędzie. W tle Sea Link. |
 |
Koń na plaży w Dadar. Zwrócił naszą uwagę tym, że bardzo głośno rżał... |
 |
Jeździec na Dadar Beach |
 |
Kolejny uroczy piesek. Ale tym razem bardziej interesujące są żółte kwiatki.
To Tagetes erecta, czyli Aksamitka wzniesiona. W Hinduizmie uważana jest ona za święty kwiat.
Wyznawcy w Nepalu wieżą na przykład, że kwiaty aksamitki o barwie pomarańczowej
zamieszkuje bogini Taledźu. Girlandy z Aksamitek używane są w czasie festiwalów religijnych,
a także gęsto obwiesza się nimi miejsca kultu. |
W Indiach wyznajemy zasadę, że jeżeli intuicja podpowiada nam, że
coś jest nie tak, to zazwyczaj rzeczywiście tak jest i trzeba się ewakuować! Na
Dadar Beach, w środku dnia, w tłumie ludzi dwa razy mieliśmy wrażenie, że dzieje
się coś, o czym nie wiemy! Najpierw zapytano Męża, czy pozwoli zrobić ze sobą
zdjęcie. Kiedy już się ustawił, to okazało się, że nie w tym miejscu, tylko
tam, kilkadziesiąt metrów dalej w głąb plaży. A poza tym to telefonem Męża…
Poza tym zobaczyliśmy dzieciaka, który w zwiniętej dłoni miał drewienko naszpikowane
pięciocentymetrowymi gwoździami. Niby nic!
I gorąca wiadomość z ostatniej chwili – mamy konto bankowe!!! Ale jeszcze bez kart płatniczych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz