piątek, 30 stycznia 2015

Dadar Beach

Długi weekend (poniedziałek - Republic Day, też był dniem wolnym) minął nam jak już wspomniałam leniwie i powoli. Głównie na spacerach i poznawaniu okolicy. Niemniej jednak kilka ciekawych zdjęć udało się zrobić!

W sobotę wybraliśmy się poznać dokładniej nasz okoliczny bazar. Okazało się, że za zakrętem jest jeszcze bardzo dużo stoisk z warzywami, mięsem i nabiałem. Znalazłam też bardzo dobrze zaopatrzone sklepy krawieckie oraz z artykułami malarskimi i oświetleniem. Na pewno bardzo przydadzą się, kiedy przyjadą nasze rzeczy i będziemy chcieli skończyć urządzać mieszkanie. Poza tym, ich niewątpliwą zaletą jest to, że są blisko i mogę tam dotrzeć sama bez angażowania Krishny.

Trafiliśmy tam przypadkiem na alejkę z golibrodami. Wszyscy z nich, po kolei, zaczęli proponować swoje usługi Mężowi. Trochę nas to zdziwiło, bo w stosunku do innych mężczyzn nie byli tak natarczywi. Zajęło nam chwilę ustalenie, dlaczego obrali sobie za cel właśnie jego, ale wymyśliliśmy! Mianowicie Mąż wstał tego dnia lewą nogą i po prostu się nie ogolił. Mam nadzieję, że panowie mieli ręce równie sprawne, co oczy. 

Poszliśmy też na rozpoznanie terenu do Bandry i Pali Hill. Trafiliśmy aż do promenady nad Morzem Arabskim. Tym razem była pora przypływu.


Jedna z bardziej reprezentacyjnych willi w Bandrze
Wejście do sklepu przy Hill Road, jednej z głównych
ulic zakupowych w Mumbaju.
Stoisko z kokosami w Bandrze, przy promenadzie nad
Morzem Arabskim. Na promenadzie wielu rzeczy teoretycznie
nie wolno robić. Jeść, pić, jeździć na rowerze, palić,
wspomagać żebraków...
Przy zakupie kokosa sprzedawca nożem albo maczetą
ścina skórę do białego miąższu. Czy woda kokosowa jest zdrowa?
W sanskrycie palma kokosowa „kalpa vriksha” oznacza „drzewo
dostarczające wszystkiego, co potrzebne do życia”. Aż do momentu otwarcia
orzecha, jest ona płynem sterylnym i drugim po zwykłej wodzie, najczystszym
płynem na świecie. Jest fantastycznie odżywcza. Czy smaczna? Można polemizować.
Mężowi smakuje... Niektóre przewodniki radzą, aby korzystać z własnej słomki.
My nie jesteśmy aż tak ortodoksyjni w tej kwestii.
Rower dostawcy paczuszek z praniem
Pranie suszące się nad Morzem Arabskim
Pamiętacie nasz spacer, kiedy dotarliśmy na pasaż w Bandrze, ten sam, kiedy
dowiedzieliśmy się, kim był Sai Baba? No właśnie. Pokazałam wtedy
zdjęcie kampanii publicznej w celu utrzymania czystości w mieście.
To co prywatne pozostaw prywatnym, to co publiczne, publicznym...
Ostała się już tylko ścianka. Sedes się komuś przydał.
W sumie czy nie taki właśnie cel przyświecał kampanii?
W niedzielę pojechaliśmy obejrzeć Dadar Beach (plażę Dadar) i sąsiadujący z nią Shivaji Park, z którego w poniedziałek miała rozpocząć się parada z okazji Republic Day. Jak już wspominałam wcześniej, z różnych przyczyn w samej paradzie, w poniedziałek, nie chcieliśmy uczestniczyć i woleliśmy obejrzeć transmisję telewizyjną z New Delhi.

Dzielnica Dadar, zamieszkała głównie przez wyższą klasę średnią, położona jest w samym centrum Mumbaju. Słynie ona między innymi z rynku, na którym można podobno wszystko kupić. Znajduje się tam również bardzo znany Shivaji Park, ogromne boisko, na którym zaczynali swoją przygodę ze sportem słynni indyjscy krykieciści. A trzeba pamiętać, że krykiet jest tu sportem narodowym, a zawodnicy traktowani są jak bogowie, na równi z aktorami Bollywood. Kiedy odwiedziliśmy w maju 2014 Mumbaj po raz pierwszy i oglądaliśmy z maklerem mieszkania, jedno z nich miało nawet wyższą cenę, właśnie z tego względu, że w sąsiednim budynku mieszkała jakaś gwiazda krykieta.


Boczne wejście do Shivaji Park. Na słupkach po obu stronach wejścia
stoją kolorowe figurki piłkarza i harcerza z trąbką.
Shivaji Park
Shivaji Park - przed nadchodzącą paradą odbywały się tam próby a nawierzchnia
była polewana wodą i wyrównywana przez walce.
Zmierzając w kierunku Dadar Beach natrafiliśmy na uroczystości weselne. Przy wejściu na teren imprezy kłębiło się mnóstwo gości weselnych, a para młoda, podniesiona na ramionach gości, próbowała sobie wzajemnie narzucić na szyje girlandy z kwiatów. Zaciekawiona poszperałam i znalazłam – rytuał nazywa się Var Mala. Jest to podobno jeden z najważniejszych rytuałów ślubnych, a Var Mala to kolorowa girlanda upleciona ze świeżych kwiatów. Pan i panna młoda stoją naprzeciw siebie, aby założyć sobie wzajemnie kwietne wieńce na szyje. Oznacza to, że akceptują się obustronnie jako przyszły mąż i żona. Aby dać wyraz ogólnie radosnemu nastrojowi tego dnia, Hindusi wprowadzają do ceremonii trochę zabawy. Mianowicie męscy przedstawiciele rodziny pana młodego podnoszą go, tak aby narzeczona nie mogła dosięgnąć jego szyi. W odpowiedzi, mężczyźni ze strony młodej również unoszą ją do góry. I tak para młoda droczy się ze sobą na wysokości. Według tradycji mężczyzna powinien pozwolić kobiecie, aby ta zarzuciła mu wieniec jako pierwsza. Później rekompensuje się jej tym samym.


Var Mala 
Dadar Beach na Morzem Arabskim nie jest ani czysta, ani wybitnie atrakcyjna turystycznie, ale roztacza się z niej piękny widok na Sea Link.


Bandra–Worli Sea Link, znany oficjalnie pod nazwą Rajiv Gandhi Sea Link, to podwieszony most łączący Bandrę z Worli w południowym Mumbaju. Jak to zazwyczaj bywa, most wybudowano krótszy niż zakładał pierwotny projekt, z wieloletnim opóźnieniem oraz ogromnym przekroczeniem budżetu. Został on ostatecznie oddany do użytki w 2010 roku. Jest to jedno z niewielu miejsc w mieście, gdzie nie stoją korki. A dlaczego? Z prostej przyczyny – przejazd jest płatny. Aż, albo tylko 84 rupie w obie strony (mniej niż 5 złotych), ale taka kwota wystaczy! W godzinach szczytu, skorzystanie z mostu pozwala zaoszczędzić nawet 40 minut. Poza tym most jest po prostu piękny. Za względu na smog i słabą widoczność, rzadko można go niestety oglądać w pełnej dostojności. Spróbuję jeszcze raz w lecie – wtedy z przejrzystością powietrza powinno być lepiej.

Tu widać całe piękno mostu. Zdjęcie nie jest niestety moje - źródło: Wikipedia.
Sama zrobię takie na pewno w lecie, gdy opadnie smog.
Zamglony widok z Dadar Beach
Sea Link
Wejście na Dadar Beach otwiera Chaitya Bhoomi, monument ku czci
B. R. Ambedkar’a, twórcy indyjskiej konstytucji. Po jego śmierci,
w 1956 roku, zostały tu skremowane jego zwłoki. Brama jest kopią Sanchi Stupa,
oryginalnie zbudowanej w stanie Madhya Pradesh. 
Motywy ozdobne na bramie
Dadar Beach, widok w stronę północną.
Monument przy zejściu na Dadar Beach
Pasaż nad Dadar Beach - widok na południe. Wydaje nam się, że na końcu przejścia
ulokowana jest hinduska świątynia. 
"Obszar szczególnie zakazany dla par". Długo zastanawialiśmy się o co chodzi.
Najpierw się rozejrzałam, czy obok mnie są jakieś inne kobiety - były. Stwierdziliśmy,
że będziemy udawać, że nie jesteśmy parą. W praktyce - nie trzymaliśmy się za ręce.
Pranie może się suszyć wszędzie. W tle Sea Link.
Koń na plaży w Dadar. Zwrócił naszą uwagę tym, że bardzo głośno rżał...
Jeździec na Dadar Beach
Kolejny uroczy piesek. Ale tym razem bardziej interesujące są żółte kwiatki.
To Tagetes erecta, czyli Aksamitka wzniesiona. W Hinduizmie uważana jest ona za święty kwiat.
Wyznawcy w Nepalu wieżą na przykład, że kwiaty aksamitki o barwie pomarańczowej
zamieszkuje bogini Taledźu. Girlandy z Aksamitek używane są w czasie festiwalów religijnych,
a także gęsto obwiesza się nimi miejsca kultu.
W Indiach wyznajemy zasadę, że jeżeli intuicja podpowiada nam, że coś jest nie tak, to zazwyczaj rzeczywiście tak jest i trzeba się ewakuować! Na Dadar Beach, w środku dnia, w tłumie ludzi dwa razy mieliśmy wrażenie, że dzieje się coś, o czym nie wiemy! Najpierw zapytano Męża, czy pozwoli zrobić ze sobą zdjęcie. Kiedy już się ustawił, to okazało się, że nie w tym miejscu, tylko tam, kilkadziesiąt metrów dalej w głąb plaży. A poza tym to telefonem Męża… Poza tym zobaczyliśmy dzieciaka, który w zwiniętej dłoni miał drewienko naszpikowane pięciocentymetrowymi gwoździami. Niby nic!

I gorąca wiadomość z ostatniej chwili – mamy konto bankowe!!! Ale jeszcze bez kart płatniczych...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz