poniedziałek, 8 grudnia 2014

Window-shopping w Indiach

Window-shopping - i tak minęła nam pierwsza niedziela w Mumbaju.

Nie przepadam za zakupami. I nie taka miała być kolejność – w niedzielę mieliśmy wprowadzić się do naszego mieszkania. Ale skoro nie udało się tak jak planowaliśmy, to stwierdziliśmy, że wykorzystamy czas i zorientujemy się, gdzie i co można kupić w Mumbaju.

Są tu zarówno duże supermarkety i galerie handlowe, nastawione na zamożnych hindusów i expatów, jak i bazarki czy uliczne sklepiki typu „mydło i powidło”.

Zgodnie z poleceniem znajomej, najpierw wybraliśmy się do dużego sklepu w stylu Reala czy innego Auchan. I tu zaskoczenie – dostępna jest większość produktów powszechnych w Europie. Oczywiście wszystko ma swoją cenę! Jeżeli chodzi o kosmetyki i większość produktów spożywczych, nie będę miała problemu w szukaniu lokalnych doskonałości i odkrywaniu nowych smaków. Nawet bardzo cieszę się z takiej możliwości. To czego się nie wyrzeknę, to na przykład oliwa z oliwek. Bo choć kuchnia indyjska jest fantastyczna i bardzo mi smakuje, to wizualizacja efektów długoterminowego spożywania wyłącznie potraw na bazie klarowanego masła, budzi moje niepokoje. W obszarach zarówno zdrowotnym jak i wizualnym.

Uśmiech na naszych ustach przywołały stoiska z choinkami i ozdobami świątecznymi. Kiedy wyglądam przez okno, absolutnie nie mam poczucia, że właśnie zaczyna się grudzień. Temperatura na zewnątrz 32 st. C, odczuwalna 32 st. C, prognoza wtorek – piątek 36 st. C w dzień, 19 st. C w nocy, słonecznie, przejściowe zachmurzenie. Dla takiego zmarzlucha jak ja – marzenie! Niemniej jednak, choinka będzie jednym z pierwszych zakupów do naszego mieszkania. Może postawimy ją na balkonie.

Kolejna sprawa, która nie była dla nas dużym zaskoczeniem, w Indiach można kupić mięso z kurczaka, kurczaka i kurczaka. No dobrze – były też jagnięcina, a z okazji zbliżających się świąt kaczka i gęś dostępne na zamówienie. W całości, w kawałkach, gulaszowy, mielony, w przyprawach – kurczak nie wzbudził mojego zachwytu. Nie oczarowały mnie również półki pełne wędlin i kiełbasek drobiowych. Powiem szczerze, że chciałam bardzo stamtąd wyjść i raczej szybko nie zdobędę się na odwagę, na moje pierwsze sam na sam z mięsem w kuchni. Będę tęskniła za wołowiną.

Po wizycie w markecie spożywczym, wybraliśmy się na obejrzenie galerii handlowej. I tu znowu pozytywna niespodzianka – wielkie, trójpoziomowe centrum, z food court’em, kręgielnią i kinem, bardzo podobne do tych polskich, bo Niemcy mają zazwyczaj mniejsze. Butiki bardzo ekskluzywnych światowych marek, znane w Europie sieciówki oraz lokalne sklepy – każdy znajdzie coś dla siebie. To co zdziwiło mnie najbardziej, to fakt, że marki europejskie i amerykańskie, w Indiach sprzedają te same kolekcje co w Warszawie czy w Monachium. Chyba nikt nie zauważył, że zima w Indiach jest trochę nietypowa. A tak na poważnie, to podejrzewam, że społeczeństwo indyjskie nie jest traktowane jako poważny rynek. Raz ze względu na relatywnie niewielką klasę średnią, a dwa na upodobanie do tradycyjnych indyjskich strojów. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa, czy w Miami czy Dubaju sytuacja wygląda tak samo? I tym oto sposobem, gdybym tyko chciała, bez problemu kupiłabym tu puchową kamizelkę, jeansy i cieplutki sweter. To co mnie zachwyciło, to sklepy lokalnych marek, pełne tradycyjnych strojów z cieniutkiej bawełny i jedwabiu. Fantastyczne kolory, pięknie zdobienia i hafty. Na pewno kiedyś kupię sari, nie jestem tylko pewna, czy się w nim publicznie pokażę.

Na sam koniec dnia, wybraliśmy się na spacer w okolice naszego mieszkania. Znajoma poleciła nam tam mały bazarek, na którym ona kupowała świeże warzywa i owoce. Mnóstwo stoisk, ludzi – ogólny chaos. Słyszałam też o takich odważnych, którzy nabywali tam mięso - trzeba pamiętać, że nie poddawane jest tam ono żadnym badaniom sanitarnym. Cóż, niektórzy lubią ryzyko. Mięso dostępne jest tu też w formie jeszcze biegającej, a sprzedający doprowadzi je do stanu zgodnego z życzeniem kupującego. Może oskubać, wypatroszyć, podzielić na kawałki – co kto lubi, ale w takiej temperaturze jest to na pewno gwarancją świeżości.



Ogólne wrażenie - na pewno uda nam się kupić bez problemu wszystko, czego będziemy potrzebować - w ostateczności zawsze pozostaje jeszcze indyjski Amazon...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz