Window-shopping
- i tak minęła nam pierwsza niedziela w Mumbaju.
Nie przepadam za zakupami. I nie taka miała być kolejność – w
niedzielę mieliśmy wprowadzić się do naszego mieszkania. Ale skoro nie udało
się tak jak planowaliśmy, to stwierdziliśmy, że wykorzystamy czas i
zorientujemy się, gdzie i co można kupić w Mumbaju.
Są
tu zarówno duże supermarkety i galerie handlowe, nastawione na zamożnych
hindusów i expatów, jak i bazarki czy uliczne sklepiki typu „mydło i powidło”.
Zgodnie
z poleceniem znajomej, najpierw wybraliśmy się do dużego sklepu w stylu Reala
czy innego Auchan. I tu zaskoczenie – dostępna jest większość produktów
powszechnych w Europie. Oczywiście wszystko ma swoją cenę! Jeżeli chodzi o
kosmetyki i większość produktów spożywczych, nie będę miała problemu w szukaniu
lokalnych doskonałości i odkrywaniu nowych smaków. Nawet bardzo cieszę się z
takiej możliwości. To czego się nie wyrzeknę, to na przykład oliwa z oliwek. Bo
choć kuchnia indyjska jest fantastyczna i bardzo mi smakuje, to wizualizacja
efektów długoterminowego spożywania wyłącznie potraw na bazie klarowanego
masła, budzi moje niepokoje. W obszarach zarówno zdrowotnym jak i wizualnym.
Uśmiech
na naszych ustach przywołały stoiska z choinkami i ozdobami świątecznymi. Kiedy
wyglądam przez okno, absolutnie nie mam poczucia, że właśnie zaczyna się
grudzień. Temperatura na zewnątrz 32 st. C, odczuwalna 32 st. C, prognoza
wtorek – piątek 36 st. C w dzień, 19 st. C w nocy, słonecznie, przejściowe
zachmurzenie. Dla takiego zmarzlucha jak ja – marzenie! Niemniej jednak,
choinka będzie jednym z pierwszych zakupów do naszego mieszkania. Może
postawimy ją na balkonie.
Kolejna
sprawa, która nie była dla nas dużym zaskoczeniem, w Indiach można kupić mięso
z kurczaka, kurczaka i kurczaka. No dobrze – były też jagnięcina, a z okazji
zbliżających się świąt kaczka i gęś dostępne na zamówienie. W całości, w kawałkach, gulaszowy,
mielony, w przyprawach – kurczak nie wzbudził mojego zachwytu. Nie oczarowały
mnie również półki pełne wędlin i kiełbasek drobiowych. Powiem szczerze, że
chciałam bardzo stamtąd wyjść i raczej szybko nie zdobędę się na odwagę,
na moje pierwsze sam na sam z mięsem w kuchni. Będę tęskniła za wołowiną.
Po
wizycie w markecie spożywczym, wybraliśmy się na obejrzenie galerii handlowej.
I tu znowu pozytywna niespodzianka – wielkie, trójpoziomowe centrum, z food
court’em, kręgielnią i kinem, bardzo podobne do tych polskich, bo Niemcy mają
zazwyczaj mniejsze. Butiki bardzo ekskluzywnych światowych marek, znane w Europie sieciówki oraz
lokalne sklepy – każdy znajdzie coś dla siebie. To co zdziwiło mnie
najbardziej, to fakt, że marki europejskie i amerykańskie, w Indiach sprzedają
te same kolekcje co w Warszawie czy w Monachium. Chyba nikt nie zauważył, że
zima w Indiach jest trochę nietypowa. A tak na poważnie, to podejrzewam, że
społeczeństwo indyjskie nie jest traktowane jako poważny rynek. Raz ze względu
na relatywnie niewielką klasę średnią, a dwa na upodobanie do tradycyjnych
indyjskich strojów. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa, czy w Miami czy Dubaju
sytuacja wygląda tak samo? I tym oto sposobem, gdybym tyko chciała, bez
problemu kupiłabym tu puchową kamizelkę, jeansy i cieplutki sweter. To co mnie
zachwyciło, to sklepy lokalnych marek, pełne tradycyjnych strojów z cieniutkiej
bawełny i jedwabiu. Fantastyczne kolory, pięknie zdobienia i hafty. Na pewno
kiedyś kupię sari, nie jestem tylko pewna, czy się w nim publicznie
pokażę.
Na
sam koniec dnia, wybraliśmy się na spacer w okolice naszego mieszkania. Znajoma
poleciła nam tam mały bazarek, na którym ona kupowała świeże warzywa i owoce. Mnóstwo
stoisk, ludzi – ogólny chaos. Słyszałam też o takich odważnych, którzy nabywali
tam mięso - trzeba pamiętać, że nie poddawane jest tam ono żadnym
badaniom sanitarnym. Cóż, niektórzy lubią ryzyko. Mięso
dostępne jest tu też w formie jeszcze biegającej, a sprzedający doprowadzi je
do stanu zgodnego z życzeniem kupującego. Może oskubać, wypatroszyć, podzielić
na kawałki – co kto lubi, ale w takiej temperaturze jest to na pewno gwarancją
świeżości.
Ogólne
wrażenie - na pewno uda nam się kupić bez problemu wszystko, czego będziemy
potrzebować - w ostateczności zawsze pozostaje jeszcze indyjski Amazon...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz