Nasz
pierwszy dzień w Delhi zakończyliśmy w Lodi Gardens. Jest to ogromny park
miejski, na terenie którego znajdują się grobowce z 15. wieku, zawierające
szczątki władców z afgańskiej dynastii Lodi. Naturalnie teren ten nie zawsze
był zadbanym ogrodem. Wraz z upływem czasu, wokół grobów budowano domy i
ostatecznie wykształciły się tam dwie wioski. W okresie panowania brytyjskiego
podjęto decyzję o budowie ogrodów. Wysiedlono więc mieszkańców, wioski zrównano
z ziemią a zaprojektowania ogrodów podjęła się sama Lady Willington, żona
generalnego gubernatora Indii. Park nazwano imieniem projektantki i otwarto w
1936 roku. Po odzyskaniu niepodległości władze zmieniły nazwę na Lodi Gardens,
nawiązującą do dziedzictwa historycznego Indii.
Kolejny dzień zaczęliśmy od zwiedzani Old Delhi (Stare Delhi).
Jami Masjid to główny meczet starego Delhi i jeden z bardziej znanych meczetów w Indiach. Jego budowę zlecił jeden z władców Wielkich Mogołów w połowie 17. wieku, Shah Jahan. Meczet jest efektem sześciu lat pracy, ponad sześciu tysięcy rzemieślników. Imponująca budowla wykonana jest z czerwonego piaskowca i białego marmuru. Trzy bramy, cztery wieże, dwa czterdziestometrowe minarety, dziedziniec o wymiarach 66 na 75 metrów, na którym może się jednocześnie zgromadzić na modlitwę nawet 25 tysięcy ludzi, korytarz wsparty na 260 kolumnach... Liczby robią wrażenie. Także sam meczet jest niesamowity. Monumentalny, cichy, przestronny, chłodny... Spędziliśmy tam dłuższą chwilę czekając na dogodny moment, aby wejść na minaret - nad nami zbierały się chmury burzowe, a w oddali padał deszcz i błyskało się.
Wygląda niepozornie, ale to nasz pierwszy Eukaliptus w naturalnym środowisku. |
Bada Gumbad - 15-wieczny meczet |
Wnętrze Bada Gumbad |
Sheesh Gumbad - grób nieznanej rodziny z czasów dynastii Lodi |
Wnętrze Sheesh Gumbad |
Ptaki nad Lodi Gardens |
Grobowiec Sikander'a Lodi |
Wnętrze grobowca |
Kolejny dzień zaczęliśmy od zwiedzani Old Delhi (Stare Delhi).
Jami Masjid to główny meczet starego Delhi i jeden z bardziej znanych meczetów w Indiach. Jego budowę zlecił jeden z władców Wielkich Mogołów w połowie 17. wieku, Shah Jahan. Meczet jest efektem sześciu lat pracy, ponad sześciu tysięcy rzemieślników. Imponująca budowla wykonana jest z czerwonego piaskowca i białego marmuru. Trzy bramy, cztery wieże, dwa czterdziestometrowe minarety, dziedziniec o wymiarach 66 na 75 metrów, na którym może się jednocześnie zgromadzić na modlitwę nawet 25 tysięcy ludzi, korytarz wsparty na 260 kolumnach... Liczby robią wrażenie. Także sam meczet jest niesamowity. Monumentalny, cichy, przestronny, chłodny... Spędziliśmy tam dłuższą chwilę czekając na dogodny moment, aby wejść na minaret - nad nami zbierały się chmury burzowe, a w oddali padał deszcz i błyskało się.
Brama do meczetu |
Front meczetu, bo bokach dwa czterdziestometrowe minarety. |
Dziedziniec meczetu, ogromny, o wymiarach 66 na 75 metrów, jest w stanie zmieścić 25 tysięcy modlących się. |
Cytując Męża - indyjski kult świętego wentylatora... |
Korytarz we wnętrzu meczetu. Konstrukcja wsparta na 260 kolumnach pozwala na piękną grę światła. |
Kobieta w trakcie modlitwy |
Kiedy pogoda się poprawiła wdrapaliśmy się po stromych 120 schodach na sam szczyt minaretu. Wejście na wieżę było szerokości ramion dorosłej osoby. Na górze zakratowane okna, w podłodze niczym niezabezpieczony otwór, tak, że przy odrobinie pecha można bardzo widowiskowo spaść. W związku z centralnie ulokowaną dziurą wejściową, taras widokowy dostosowany był, aby pomieścić maksymalnie 15 osób, a poruszanie się możliwe było dookoła, trzymając się kraty. Widok za to rekompensował wszystko. Zatłoczone ulice, kolorowe domy, bazary – życie miasta jak na dłoni. I na szczycie tego właśnie minaretu dane nam było odkryć, że w Indiach nie tylko zwierzęta posiadają status „Świętych Krów”. Chodzi mianowicie o niektóre kobiety, w wieku słusznym, ale jeszcze sprawne, które już odchowały własne dzieci i w związku z tym przysługuje im w społeczeństwie pewne uprzywilejowanie. I one są tego uprzywilejowania świadome. Generalnie robią więc co chcą, bo i tak nikt im nie zwróci uwagi. Jak dla mnie, to nie obrażając nikogo, zachowują się czasami, jakby mózg wyłączył im już funkcję myślenia i wrócił do wieku dziecięcego. Sytuacji z ich udziałem było kilka. A co takiego się właściwie wydarzyło na szczycie minaretu? Mianowicie, kiedy już cztery gracje się wdrapały, wykoncypowały, że jest tam przecież wystarczająco miejsca by usiąść i odpocząć. Co też uczyniły, radośnie chichocząc. I wcale nie usiadły po turecku, przykurczając nogi! Trzy wyciągnęły je przed siebie na całą długość, a czwarta usiadła na ostatnim stopniu serpentyny schodów. W ten sposób wykorzystały resztę dostępnego miejsca, blokując przy okazji możliwość wyjścia. Tymczasem wchodzący, niezrażeni ściskiem wpychali się dalej na platformę, a na schodach utworzyła się kolejka. Powiem szczerze, że robiło się bardzo nieprzyjemnie – ludzi przybywało, wydostać się stamtąd nie było możliwość, a dziura na środku straszyła. W końcu udało się wydostać rozpychając się za innymi, którzy też chcieli wyjść.
Szczyt minaretu z zakratowanymi oknami - w środku widać ludzi |
Stare Delhi - widok z minaretu |
Delhi zza krat - widok z minaretu |
Kolorowe domki starego Delhi |
Ulice starego Delhi, widok z minaretu. |
Jedna z czterech wież meczetu. Na drugim planie widok na Czerwony Fort. |
Fragment murów Czerwonego Fortu - całkowita długość murów otaczających Fort wynosi prawie 2,5 kilometra. Od strony miasta są one wysokie na 18, a od strony Jamuny na 33 metry. |
Naqqar Khana - pawilon, w którym trzy razy dziennie grana była muzyka. |
Diwan-i-Aam - sala audiencji publicznych. Hall z czerwonego piaskowca, wsparty na 60 rzeźbionych kolumnach, na środku którego na tronie siedział cesarz i udzielał codziennych audiencji. |
Kolumny w Diwan-i-Aam |
Wnętrze fortu - budynek po prawej to Rang Mahal, czyli prywatne apartamenty władcy. Budynek po lewej to Diwan-i-Khas, sala audiencji prywatnych. |
Rang Mahal, prywatne apartamenty władcy |
A czego szuka ten pan? Pod budynkami, przez ich środek, zbudowano kanały nazwane Strumieniem Raju. W gorące dni zimna woda pełniła rolę klimatyzacji. |
Zdobienia Diwan-i-Khas, sali audiencji prywatnych |
A wychodząc z fortu, pożegnał nas pies. A jego mina była wymowna... |
Rajghat - widok od strony głównego wejścia |
Nad obeliskiem pali się nieustannie ogień. |
Kobiety modlące się na miejscu kremacji Gandhiego. |
Potem pojawili się pierwsi Hindusi, którzy się nią zainteresowali. Najpierw tylko patrzyli, z czasem odważniejsi wyciągnęli telefony komórkowe i zaczęli robić zdjęcia i nagrywać filmy. |
Ludzi przybywało, a niektórzy zajęli nawet dla wygody pozycje siedzące. |
Po
drugiej stronie ulicy, znajduje się muzeum Gandhiego. Można tam przeczytać
o najważniejszych wydarzeniach z jego życia, obejrzeć mnóstwo zdjęć i
przedmiotów codziennego użytku, które do niego należały, zobaczyć jak żył... Prawie jak relikwie są tam prezentowane maszynka, którą się ogolił przed śmiercią, grzebień, którym się uczesał, widelec, którym spożył posiłek, okulary, buty itd. Wśród
najbardziej wstrząsających rekwizytów, znajdują się kula wyjęta z jego ciała
oraz zakrwawione szaty. A czego się dowiedzieliśmy? Gandhi urodził się w 1869
roku w Gudźaracie. Od młodych lat wychowywany był w duchy wzajemnej tolerancji
i szacunku dla każdej żywej istoty. W wieku 13 lat, na skutek zaaranżowanego
małżeństwa, ożenił się z dziewczynką w tym samym wieku, Kasturbą, z
którą doczekał się czterech synów. Kilka lat później, skorzystał z okazji i
rozpoczął studia prawnicze w Anglii. Po uzyskaniu dyplomu, wrócił do Indii, ale
nie radził sobie zbyt dobrze w zawodzie. Spowodowało to, że był zmuszony
przyjąć kontrakt w hinduskiej firmie w Natalu, w Południowej Afryce. Pobyt w
Afryce ukształtował Gandhiego. Spotkał się tam z wieloma upokorzeniami. Nakazywano
mu między innymi zdejmowanie turbanu przed obliczem sądu, zmianę wagonu w pociągu na ten
dla „ludności kolorowej” pomimo posiadania biletu uprawniającego do przejazdu
pierwszą klasą, wyrzucano z hoteli, aby znaleźć miejsce dla europejskich
podróżnych... Te wydarzenia stały się punktem zwrotnym. Gandhi poczuł rasizm,
uprzedzenia i niesprawiedliwość, z którymi walczył później całe swoje życie. I
był bez wątpienia nieuleczalnym idealistą...
Popiersie Gandhiego przy wejściu do muzeum |
W gablotce znajdują się zakrwawione szaty oraz kula wyjęta z ciała Gandhiego. |
"Jedna z kul, które zabrały Bapu spośród nas." Bapu to jeden z przydomków Gandhiego. Oznacza - ojciec. |
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz